Daisetz Suzuki to znany popularyzator zen na zachodzie. Co prawda lata jego działalności przypadały na połowę XX wieku – dziś buddyzm (czy zen w szczególności) o wiele bardziej jest zadomowiony w mainstreamie. Nie zmienia to jednak faktu, iż jego książki zawierają w sobie głęboką mądrość. Jeden z takich cytatów znalazłem w książce Sławomira Barcia – „Kwiat Buddy, palec Kratylosa” (wyśmienita – choć trudno dostępna – lektura, polecam z całego serca). Rzecz dotyczy języka. Tego narzędzia, którego używamy non stop i trudno nam pomyśleć świat bez niego. Czy aby jest to konieczne? Czy możemy się bez niego obyć?
W najważniejszych chwilach życia i śmierci po prostu wydajemy krzyk lub zaczynamy działać. Nie podejmujemy wtedy dyskusji, nie poświęcamy się długim rozmowom1.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.