Przyznam szczerze, że dość mocno przemawiają do mnie tezy Jana Hartmana, które zawarł w książce „Jak poważnie studiować filozofię„. Autor stwierdza w niej, że niestety wbrew pozorom, ilość osób, które autentycznie czytają filozoficzne teksty źródłowe, jest mizerna. Cytat dokładnie brzmi tak (strona 28):
I tu muszę ci zdradzić tajemnicę poliszynela: liczba rzetelnych czytelników dzieł Arystotelesa, Kanta czy Hegla jest bardzo mała, wielokrotnie mniejsza od liczby wykładowców filozofii, nie mówiąc już o absolwentach. Ogromna większość z nich ma za sobą lekturę zaledwie kilku dzieł klasycznych, a dalszych kilka lub kilkanaście poznało w krótszych czy dłuższych fragmentach.
Rzecz dotyczy zresztą samych filozofów/studentów filozofii – o zwykłych zjadaczach chleba nawet nie wspominając. Rzecz jasna, zawsze znajdzie się kilku dziwaków (jak choćby piszący te słowa), który (już) studentem filozofii nie jest, a mimo to takowe teksty czyta. Po co? Tak naprawdę z dwóch powodów. Wychodzę z założenia, że to co człowiek „przerobił” samemu, zwłaszcza z tekstu źródłowego, gdzieś tam się w mózgu odkłada. Wiadomo, że bez regularnego powtarzania szczegóły się zacierają, ale temu, aby temu zapobiec służą notatki poczynione podczas lektury. O wiele więcej można skorzystać z takiej formy zgłębiania myśli, niż z katowanych streszczeń i historii filozofii.
Drugi powód jest bardziej praktyczny. Dla mnie czytanie tekstów źródłowych jest formą ćwiczenia duchowego. Obcowanie z oryginalną treścią, konieczność śledzenia toku myśli, próba przelania myśli na papier w formie notatek – kształtuje umysł – zakładam, że w sposób korzystny. Satysfakcja po owocnej lekturze kolejnego rozdziału/części dzieła potrafi być znaczna. Bliskie jest mi rozumienie filozofii jako sztuki życia, która nie ma być tylko „klepaniem” wykutych na pamięć „poglądów filozofów”, ale autentyczne „życie filozoficzne”, do którego potrzeba autentycznej praktyki. Jak pisał w „Jutrzence” Nietzsche:
Najpierw i przede wszystkim dzieła! To znaczy ćwiczenie, ćwiczenie, ćwiczenie! Potrzebna do czynu „wiara” pojawi się sama, – bądźcie tego pewni!
Stąd cała seria „Czytanie klasyków” – publikuję swoje zapiski głównie dla siebie samego, ale rzecz jasna nie mam nic przeciwko, aby skorzystali z nich również inni. Nie chcę tutaj określać się tutaj, jakie konkretne dzieła wezmę na warsztat w przyszłości. Obecnie mam dość ciekawy rozrzut – Arystoteles, Hegel oraz św. Teresa, od nich jakoś tak się zaczęło. Co będzie dalej? Lista potencjalnych pozycji jest bardzo długa, obejmuje zresztą nie tylko dzieła stricte filozoficzne, ale też psychologiczne i dotyczące duchowości.
Poniżej zamieszczam listę wszystkich wpisów w serii – dla łatwości nawigowania i szukania konkretnych treści. Ułożone chronologicznie – po latach życia autora. Tolle, lege 😉
Platon
Uczta
Arystoteles
Etyka nikomachejska
św. Teresa z Avila
Twierdza wewnętrzna
Hegel Georg
Fenomenologia ducha
- Wstęp do wstępu
- Wstęp
- Pewność zmysłowa czyli to oto i mniemanie
- Postrzeżenie czyli rzecz i złudzenie