Moje zapiski z podróży po fascynującym świecie ludzkiej myśli i ducha

Miesiąc: grudzień 2023 Strona 1 z 2

Link #3 – Dlaczego sukces nie daje nam szczęścia

Zbliża się koniec roku, a tym samym okres wszelakich podsumowań i planów na rok następny. Już niedługo nie będę miał jak zaparkować pod swoją siłownią, zaś moje media społecznościowe zaleje kolejna litania wpisów i memów o prostym brzmieniu – „nowy rok, nowa ja”. Lub lepszy. Co kto tam woli.

Prawdą jest, iż osiąganie celów (o ironio!) nie przynosi nam szczęścia. A nawet jeśli już, jest ono bardzo efemeryczne. Dlaczego tak się dzieje i jak zatem żyć – odpowiedzi na te pytanie znajdziecie w zeszłorocznym artykule w Harvard Business Review„Why Success Doesn’t Lead to Satisfaction”

Koniec kalendarza adwentowego – 1 tom historii Giovanniego Realego

Pierwszego grudnia popełniłem wpis, w którym ogłaszałem rozpoczęcie realizacji 'kalendarza adwentowego’, który miał zakończyć się opracowaniem notatek z 1 tomu „Historii filozofii starożytnej” autorstwa Giovanniego Realego. Dziś mogę oficjalnie napisać – mission accomplished.

Całość zgodnie z zapowiedzią jest jednym dużym plikiem mapy myśli, którą stworzyłem w programie XMind – rzecz jasna jest to „streszczenie streszczenia”, aczkolwiek dla przypomnienia czy ogólnej orientacji z całą pewnością może być bardzo przydatny. Sam plik wrzucam na swój profil w ramach serwisu GitHub – jest to bardzo popularne wśród programistów narzędzie, do dzielenia się efektami swojej pracy. Jako, że programistą jestem – stąd użycie tegoż serwisu. Umożliwia on łatwe zarządzanie kolejnymi wersjami, łatwość publikacji czy też bezpieczeństwo danych.

To by było na tyle. Kolejne tomy będę kończył opracowywać jak czas pozwoli – zobaczymy ile mi zajmą.

„Umysł zamknięty” – wpis techniczny

Wpis techniczny poświęcony książce Allana Blooma „Umysł Zamknięty”, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2012

 

Ciekawe lektury z książki

  • brak

Cytaty

„Jest jedna rzecz, której nauczyciel akademicki może być całkowicie pewien: niemal każdy student przychodzący na uniwersytet sądzi, a przynajmniej tak mu się wydaje, że prawda jest względna.  […] Tym, co ich łączy [studentów – przyp. MP], jest relatywizm i postulat powszechnej równości. Te dwa czynniki są ze sobą intencjonalnie związane w wymiarze moralnym. Względność prawdy nie jest w ich oczach jakąś przesłanką teoretyczną, lecz wymogiem moralnym, koniecznym warunkiem wolności społeczeństwa.” s. 28

„Rzecz jasna, studenci nie potrafią swej opinii obronić. Została im ona wpojona jako niepodważalny aksjomat. W najlepszym razie argumentują następująco: Istniało i istnieje tyle różnych poglądów i kultur – jakie mamy prawo osądzać, które z nich są lepsze, a które gorsze? Jeżeli zadaję im sztampowe pytania, które mają za zadanie zbić ich z tropu i zmusić do myślenia – na przykład: 'Gdybyś był brytyjskim gubernatorem w Indiach, czy pozwoliłbyś podlegającym ci autochtonom spalić wdowę na pogrzebie jej zmarłego męża?’ – milczą lub odpowiadają, że Brytyjczycy nie powinni byli w ogóle się w Indiach znaleźć. Przy tym wszystkim wiedza studentów na temat innych narodów, a nawet swego własnego, nie jest wcale imponująca. Ich dotychczasowe wykształcenie nie miało na celu uczynić z nich erudytów, lecz zaopatrzyć ich w moralną cnotę – otwartość.” s. 29

„Współczesna edukacja nie wymaga przyjęcia żadnego niekwestionowalnego zespołu przekonań, uchodzących za naturalne dla wszystkich ludzi, ani wyrzeczenia się innych poglądów. Jest otwarta na wszelkie typy ludzkie, na wszelkie style życia, na wszelkie ideologie. Jeżeli jednak nie istnieją wspólne cele ani wspólne pojęcie dobra publicznego, to czy umowa społeczna jest jeszcze możliwa?” s. 31

„Ogólnie biorąc, założyciele traktowali mniejszości jako coś złego, stawiali je niemal na równi z koteriami, egoistycznymi frakcjami, które nie dbają o wspólne dobro. W przeciwieństwie do dawniejszych myślicieli politycznych nie łudzili się, że możliwe jest wyplenienie koterii i wykształcenie społeczeństwa podobnych do siebie obywateli o zbliżonych dążeniach. Stworzyli natomiast skomplikowaną konstrukcję, w ramach której koterie nawzajem się neutralizują, co otwiera drogę do dobra wspólnego. Dobro wspólne w ich myśli politycznej nadal stanowi kryterium nadrzędne, lecz osiąga się je poprzez tolerowanie koterii, a więc bardziej pośrednio niż w myśli klasycznej.” s. 36

„Całkowicie zamknięcie nie jest zdrowe ani dla jednostki, ani dla narodu, lecz całkowite otwarcie nieuchronnie prowadzi do rozkładu. Silne utożsamienie tego, co dobre, z tym, co własne, odmowa ich rozróżnienia, wizja kosmosu, w którym dany naród zajmuje szczególne miejsce – wydaje się, że nie może istnieć kultura, która nie spełnia tych warunków.” s. 45

„Otwartość była niegdyś cnotą, która pozwalała na poszukiwanie dobra za pomocą rozumu. Dziś oznacza akceptowanie wszystkiego i negowanie władzy umysłu. Niczym nieograniczone i bezmyślne uprawianie otwartości, niepoparte świadomością celu, którym jest poznanie natury, oraz świadomością nieuchronnych problemów politycznych, społecznych i kulturowych, jakie się z tym wiążą, pozbawiło otwartość jakiegokolwiek znaczenia. Relatywizm kulturowy niszczy zarówno podmiotowość, jak i samoistne dobro.” s. 46

„Przez lata słysząc te same odpowiedzi na moje pytanie o ulubione książki, zacząłem pytać studentów, kogo stawiają sobie za bohaterów. I tutaj reakcją jest zazwyczaj milczenie. Dlaczego ktokolwiek miałby mieć bohaterów? Każdy powinien być sobą, a nie przykrawać się do cudzego szablonu. Wspiera ich w tym przekonaniu ideologia samoafirmacji: zerwanie z kultem bohaterów jest oznaką dojrzałości. Ustanawiają dla siebie własne wartości.”  s. 81

„Pobrzmiewająca w nas pogarda dla heroizmu to tylko jedna z wersji błędnie pojmowanej zasady demokratyzmu, która odmawia ludziom wielkości i postuluje, aby każdy czuł się dobrze we własnej skórze, nie musząc cierpieć niepochlebnych dla siebie porównań. Studenci nie wiedza, jak wielkim dokonaniem jest wyzwolić się spod publicznej kurateli i w sobie samym odnaleźć pomysł na pokierowanie własnym losem. W jakim wewnętrznym źródle mieliby znaleźć cele, które ich zdaniem sami dla siebie ustanawiają? Wolności od heroizmu oznacza, że jedynym rozwiązaniem jest dla nich naśladowanie efemerycznych idoli. Ciągle myślą o sobie w kategoriach ustalonych norm, które nie są ich dziełem.”  s. 81

„Mając do wyboru realizm albo idealizm, rozsądna osoba wybrałaby albo jedno i drugie, albo odrzuciłaby taką alternatywę. Jeżeli na chwilę przyjmiemy ten arbitralny podział, z którym się nie zgadzam, idealizm (w potocznym rozumieniu tego słowa) winien mieć w wychowaniu pierwszeństwo, ponieważ człowiek jest istotą, która musi kierować się ku swej potencjalnej doskonałości. Próba stłumienia tej najbardziej naturalnej spośród wszystkich ludzkich skłonności ze względu na ewentualne szkodliwe skutki jest, niemal dosłownie, wylewaniem dziecka z kąpielą. Utopizm, jak u zarania filozofii nauczył nas Platon, to ogień, z którym musimy igrać, gdyż tylko w ten sposób możemy się dowiedzieć, jakie jest nasze miejsce w świecie. Należy krytykować fałszywe utopie, lecz proste rozwiązanie, jakim jest realizm, to śmierć.” s. 82

„Cywilizacja, czy też, co oznacza to samo, edukacja, polega na oswajaniu bądź przysposabianiu surowych porywów duszy: nie tłumi ich ani nie amputuje, gdyż pozbawiłoby to duszę energii, lecz je kształtuje i nadaje im sens.” s. 89

„Rodzina pełniła niegdyś funkcję pośrednika pomiędzy jednostką a społeczeństwem, dostarczając quasi-naturalnych więzi, wykraczających poza jednostkę, które obarczały ludzi troską przynajmniej o niektórych bliźnich i stwarzały stosunki społeczne zupełnie odmienne od tych, w których znajduje się wyizolowana jednostka. Rodzice, mężowie, żony i dzieci są zakładnikami zbiorowości. Łagodzą obojętność wobec niej i kreują materialny bodziec do zainteresowania jej przyszłością. […] Rozkład rodziny oznacza, że zbiorowość wymaga skrajnego poświęcenia w epoce, w której trudno znaleźć motywację do czegokolwiek oprócz hedonistycznych rozkoszy.” s. 108

„Przy braku dobra wspólnego egoizmu nie jest moralną przywarą czy grzechem, lecz naturalną koniecznością. Kiedy ktoś mówi o „pokoleniu samolubów” czy o „narcyzmie”, opisuje tylko zjawisko, lecz nie podaje jego przyczyn. Samotny dziki w stanie natury musi myśleć przede wszystkim o sobie; analogicznie – nie można krytykować za sobkowstwo człowieka, który żyje w świecie, gdzie najważniejsze instytucje społeczne dają przykład wyłącznie skupienia na sobie, gdzie utrzymuje się prapierwotny egoizm stanu natury, gdzie wyraz troski o dobro wspólne świadczy o hipokryzji, gdzie moralność jednoznacznie opowiada się po stronie egoizmu. Mówiąc łagodniej, hasła osobistego rozwoju, samorealizacji czy bycia sobą, które zrodziły się z optymistycznej samorealizacji czy bycia sobą, które zrodziły się z optymistycznej wiary w to, że istnieje przeciwstawna harmonia pomiędzy dbałością o siebie a dobrem społeczeństwa – ostatecznie okazały się wrogie wspólnocie.” s. 152

„Tymczasem problem nie polega na tym, że ludzie są nie dość autentyczni, lecz że nie mają wspólnego celu, wspólnego dobra, do którego osiągnięcia są sobie nawzajem potrzebni. Odrębna jaźń jest zamknięta w sobie, dlatego też tak wielkim problemem staje się osławiona 'komunikacja’. Nie da się zaprzeczyć, że istnieje instynkt gromadny, tak jak u zwierząt w stadzie. Wszyscy pasą się na jednej łące, obijając się o siebie bokami, lecz istnieje również potrzeba i konieczność przejścia od stada do ula, gdzie występuje prawdziwa współzależność. Stąd też idea ula – wspólnoty, korzeni, rodziny wielopokoleniowej – ma dobrą prasę, lecz brakuje woli, by przekształcić swe nieokreślone 'ja’ w pracowitą robotnicę, trutnia czy królową, by podporządkować się hierarchii i podziałowi pracy, które są konieczne, jeżeli całość ma być czymś więcej niż chaotyczną zbieraniną poszczególnych części.” s. 160

„Platon uczy, że chociaż sprawiedliwość jest ze wszech miar pożądana, nie można oczekiwać doskonałości moralnej od zwykłych ludzi.” s. 167

„Przedmiotem krytyki Nietzschego była oczywiście nowożytna demokracja. Jej racjonalizm i egalitaryzm są są zabójcze dla twórczości. Codzienne życie w demokracji oznacza dla niemieckiego filozofa wtórne zezwierzęcenie człowieka w warunkach cywilizacji. Nikt i w nic już naprawdę nie wierzy, każdy pogrąża się we frenetycznej pracy i frenetycznej zabawie, nie chcąc spojrzeć w oczy prawdzie o śmierci Boga, nie chcąc zaglądać w otchłań.” s. 182

„Oznakę wielkiej siły oddziaływania równości, jak również porażki Nietzschego w walce z równością, należy widzieć w tym, że jego filozofia jest teraz znacznie lepiej znana i bardziej wpływowa wśród lewicy. Na pierwszy rzut ok może się to wydawać zaskakujące, jako że Nietzsche zwraca się ku temu, co wyjątkowe i wybijające się ponad równość, a nie ku temu, co zwyczajne i pospolite. Jednak człowiek demokratyczny, jak każda władza, domaga się, by mu schlebiać, a wcześniejsze teorie demokracji tego mu nie zapewniały. Uzasadniały demokrację jako ustrój, w ramach którego zupełnie zwyczajni ludzie zyskują ochronę, aby mogli realizować zupełnie zwyczajne i pospolite cele. Miał to być również ustrój sterowany przez opinię publiczną, która zrównuje wszystkie głosy. Demokracja chce być postrzegana jako przyzwoita przeciętność na tle pełnego blasku zepsucia dawnych ustrojów. Czymś zupełnie innym jest jednak ustrój, w którym wszystkich obywateli można uważać za przynajmniej potencjalnie niezależnych, tworzących własne wartości. Człowiek tworzący wartości jest do przyjęcia jako następca człowieka godziwego; powstanie tego nowego gatunku jest nieuchronne w klimacie zwulgaryzowanego relatywizmu, ponieważ bardzo niewiele osób potrafi powiedzieć sobie: 'Jestem nikim’. Godność i poważanie człowiek zdobywa, nie poszukując godziwego życia, lecz tworząc swój własny 'styl życia’, z nikim nie rywalizuje, a zatem nie jest do nikogo gorszy, zasługuje na szacunek we własnych oczach i w oczach innych.” s. 182-183

„Nihilizm jako stan duszy ujawnia się nie tyle brakiem zdecydowanych przekonań, jest chaosem instynktów i uczuć. Ludzie nie wierzą już w naturalną hierarchię zróżnicowanych i wzajemnie sprzecznych popędów duszy, a tradycja, która wyręczała naturę w tej roli, rozpadła się. Dusza staje się sceną teatru, który regularnie zmienia repertuar – raz grają tragedię, raz komedię; jednego dnia o miłości, innego o polityce, jeszcze innego o religii; niektóre sztuki są kosmopolityczne, niektóre patriotyczne; niektóre indywidualistyczne, niektóre społeczne; niektóre sentymentalne, niektóre brutalne. Nie istnieje ani zasada porządkująca, ani wola, by poddać repertuar jakiejś hierarchii. Na scenie tej mogą występować wszystkie kraje i epoki, wszystkie rasy i kultury. Nietzsche uważał, że szalony bal kostiumowy namiętności jest zarówno silną, jak i słabą stroną późnej nowożytności.” s. 198-199

„Przebyliśmy długą drogę od stanu natury, toteż natura jest teraz od nas bardzo odległa. Samowystarczalna, samotna istota musiała ulec wielu przemianom, aby stać się istotą społeczną i aktywną. Po drodze zmieniła też cel podróży: dążenie do szczęścia zostało zastąpione dążeniem do bezpieczeństwa i wygody, czyli środków do osiągania szczęścia. Społeczeństwo obywatelskie bez wątpienia przewyższa stan niedostatku i wojny wszystkich ze wszystkimi. Ten sztuczny układ konserwuje jednak istotę, która nie wie już, kim jest; która jest tak pochłonięta życiem, że zapomniała, po co żyje; która osiągając pełne bezpieczeństwo i doskonałą wygodę, nie ma pojęcia, co ze sobą zrobić. Ukoronowaniem postępu jest konstatacja, że życie nie ma sensu. Hobbes z pewnością miał słuszność, poszukując w człowieku najpotężniejszych uczuć – uczuć, które istnieją niezależnie od opinii i są nieodmiennym składnikiem człowieczeństwa. Strach przed śmiercią – choć rzeczywiście silny i pożyteczny jako motywacja, by dążyć do pokoju i obwarować agresję prawem – nie może być podstawowym doświadczeniem człowieka. Zakłada bowiem jeszcze bardziej podstawowe doświadczenie: uczucie, że życie jest dobre. Najgłębszym doświadczeniem jest poczucie rozkoszy istnienia. Zna to poczucie bezczynny dzikus, lecz nie mieszczanin, który zamiast byciem sobą zajęty jest ciężką pracą i negocjowaniem z innymi.” s. 217

„Tysiąclecia filozofowania o duszy nie przyniosły żadnej niepowątpiewalnej wiedzy na jej temat, ci zaś, którzy przypisywali sobie znajomość duszy, czyli kapłani, bezpośrednio lub pośrednio sprawowali władzę, wywierając demoralizujący wpływ na życie polityczne. Duszne rozterki władców i poddanych osłabiały skuteczność funkcjonowania państwa. Ludzie wyrzynali się nawzajem z powodu różnic poglądów na zbawienie duszy. Troska o duszę czyniła z ludzi życiowe kaleki.” s. 225

„Hobbes, obok wielu innych, podjął wyzwanie, stwarzając zupełnie nową interpretację delfickiego napisu 'Poznaje samego siebie’, który Sokrates rozumiał jako hasło do filozofowania, Freud zaś miał zinterpretować jako zaproszenie do psychoanalizy. Freud mimowolnie ustawił się w szeregu następców Hobbesa, twierdzącego, że każdy człowiek powinien kierować się tym, co sam czuje – czuje, a nie myśli; on sam, a nie kto inny. Jaźń jest bardziej uczuciem niż rozsądkiem i określona jest przede wszystkim przez swą jedyność. 'Bądź sobą’. Hobbes, co zaskakujące, okazał się pierwszym propagatorem cyganerii oraz głosicielem szczerości i autentyczności.” s. 225

„Prawdziwa jaźń nie tylko jest dobra dla samej jednostki, lecz także stanowi podstawę konsensusu społecznego, której nie dają filozofie i religie. Doskonałym uosobieniem tego rozwiązania jest dany przez Locke’a zamiennik człowieka cnotliwego, człowiek pracowity i myślący. Osobnik ten nie hołduje etyce czy moralności protestanta lub innego wierzącego, lecz szczerze przyznaje się do oświeconego egoizmu (czyli egoizmu, który nauczył się od nowoczesnej filozofii, jakie cele są realne, a jakie urojone) bądź do tego, że kieruje się dobrze pojętym interesem własnym.” s. 227

„Współczesna psychologia podziela rozpowszechniony pogląd, któremu dał początek Machiavelli – że egoizm jest koniec końców dobry. Człowiek to ego, a ego musi być egoistyczne. Nowe jest natomiast wezwanie, byśmy wniknęli głębiej w naszą jaźń, ponieważ zbyt pochopnie założyliśmy, że ją znamy i posiadamy do niej dostęp.” s. 231

„Człowiek jest wywyższony ponad naturę i stąd samotny. Aby tej samotności nadać sens, człowiek musi być wolny, lecz nie w rozumieniu filozofii starożytnej, według której człowiek wolny to ten, kto w danym ustroju jest zarówno rządzącym, jak i rządzonym; nie w rozumieniu Hobbesa i Locke’a, dla których człowiek wolny to ten, kto może iść za wskazaniami swego rozumu, zwolniony od posłuszeństwa wobec Boga i ludzi. Aby nadać sens swej samotności, człowiek musi być wolny w sposób bardziej radykalny: musi być prawodawcą dla siebie i dla natury, która nie może mu już nic narzucić.” s. 234

„Słowa 'twórczy’ i 'osobowość’ zajmują miejsce dawniejszych pojęć, takich jak cnota, zapobiegliwość, roztropność i charakter, oddziałują na nasze osądy, stawiają nam cele wychowawcze. Bycie twórczym i pielęgnowanie osobowości to metoda mieszczanina, by nie być mieszczaninem. Rodzą więc snobizm i pretensje, które nie leżą w naszym prawdziwym charakterze narodowym Mamy wielu dobrych inżynierów, lecz bardzo niewielu dobrych artystów.” s. 239

„Mówiąc o ostatnim człowieku [Max Weber – przyp. MP], nie twierdzi, że jest on nieszczęśliwy, lecz że jego szczęście przyprawia o mdłości. Aby uchwycić naszą sytuację, potrzebne jest doświadczenie głębokiej pogardy, tymczasem nasza zdolność do pogardy zanika. Doświadczenie to, które nazwalibyśmy subiektywnym, jest dla Webera warunkiem sine qua non nauki. Napotkawszy tę reakcję u Nietzschego, Weber poświęcił większą część swej pracy badawczej religii, aby zrozumieć tych, którzy nie pogardzają, lecz szanują i wielbią, więc nie są zadufani w sobie; którzy wyznają wartości bądź – co wychodzi na to samo – mają swych bogów; szczególnie zaś tych, którzy stwarzają bogów i zakładają religie. Od Nietzschego nauczył się, że religia, czy też sacrum, jest najważniejszym zjawiskiem ludzkim, które w dalszym ciągu badał z nieortodoksyjnej perspektywy Nietzscheańskiej.” s. 255

„Nietzsche zastępuje beztroski, zadowolony z siebie ateizm ateizmem cierpiącym, bolejącym nad swymi ludzkimi konsekwencjami. Tęsknota za wiarą, wraz z nieprzejednaną odmową zaspokojenia tej tęsknoty, to jest zdaniem najgłębsza z możliwych postaw wobec naszej kondycji duchowej.” s. 255

„To nasza decyzja, by coś cenić, czyni je cennym. Człowiek jest istotą wartościującą, jedynym bytem zdolnym do czci i pogardy wobec siebie samego, 'zwierzęciem o czerwonych policzkach’. […] Dobro i zło to pojęcia, które umożliwiają życie i działanie. W sądach na ich temat ujawnia się charakter poszczególnych ludzi. Upraszczając, Nietzsche twierdzi, że człowiek nowożytny zatraca lub już zatracił zdolność do wartościowania, a zarazem swe człowieczeństwo. Samozadowolenie, konformizm, wygodne rozwiązania problemów, program państwa opiekuńczego – wszystko to wskazuje, że człowiek nie potrafi już wznieść oczu ku horyzontom, za którymi kryje się jego potencjalna doskonałość i przezwyciężanie samego siebie.” s. 258

„Dziś jednak stare wartości wyczerpały się, toteż należy sprowadzić człowieka nad skraj otchłani, aby przerażony niebezpieczeństwem i zdjęty obrzydzeniem wobec losu, jaki się przed nim rysuje, uświadomił sobie, że jest za ten los odpowiedzialny. Musi skierować się ku swemu wnętrzu i odbudować warunki sprzyjające twórczości, aby mógł stwarzać wartości. Jaźń musi być jak napięty łuk. Musi zmagać się z przeciwieństwami, zamiast próbować je zharmonizować, zamiast przekazać napięcie wielkim instrumentom 'ostatniego człowieczeństwa’ – wyspecjalizowanym prostowaczom łuku, jezuitom naszych czasów: psychiatrom, którzy w tym samym duchu i w ramach tej samej organizacji spiskowej – zwanej nowoczesnością – co pacyfiści łagodzą konflikt.” s. 259

„Ponieważ wartości są irracjonalne i niezakorzenione w naturze tych, którzy im podlegają, muszą być narzucone. Muszą pokonać wartości im przeciwstawne. Wiary w wartości nie można rozniecić racjonalną perswazją, konieczna jest więc walka. Wytwarzanie wartości i wiara w nie to akty woli. Brak woli, nie brak zrozumienia, staje się grzechem głównym. Najważniejszą cnotą moralną jest zaangażowanie, ponieważ świadczy o powadze podmiotu. Odkąd Boga żywego zastąpiły własne wartości, zaangażowanie stało się odpowiednikiem wiary. Mamy do czynienia z nowym zakładem Pascala: tym razem trzeba uwierzyć nie w istnienie Boga, lecz w siebie i w cele, które sami sobie stawiamy. Człowiek zaangażowany ceni wartości, a zarazem nadaje im cenę. Właściwym stanem umysłu nie jest umiłowanie prawdy, lecz intelektualna uczciwość. Ponieważ w wartościach nie ma prawdy, a prawda o życiu nie jest godna umiłowania, uczciwość cechująca autentyczną jaźń wymaga, by stanąwszy przed tym, czym jesteśmy i czego doświadczamy, odwołać się do naszej wewnętrznej wyroczni. Motorem czynów są decyzje, nie roztrząsania.” s. 263-264

„Kultura oznacza wojnę przeciwko chaosowi oraz wojnę przeciwko innym kulturom. Sama idea kultury niesie w sobie wartość: człowiek potrzebuje kultury i musi robić wszystko, co konieczne dla tworzenia i podtrzymywania kultur. W tym systemie nie ma miejsca dla teoretyka. Aby żyć, aby wypełnić się jakąś treścią człowiek musi mieć wartości, być engage. Stąd też relatywista kulturowy winien dbać o kulturę bardziej niż o prawdę, winien walczyć o kulturę ze świadomością, że nie jest prawdziwa. […] Relatywizm kulturowy, w przeciwieństwie do relatywizmu w ogóle, uczy potrzeby wiary, jednocześnie tę wiarę podważając.” s. 265

„Nietzsche był pierwszym filozofem, który wystąpił z krytyką Sokratesa: jego życie uznał nie za wzorcowe, lecz za zdemoralizowane, monstrualne, wyzute z wszelkiej szlachetności. Poważne jest życie tragiczne, które Sokrates wysterylizował, wyprał z tragizmu. Filozof nowego typu jest sojusznikiem i zbawcą poetów, bądź też sama filozofia jest najwyższego lotu poezją. Filozofia na starą modłę demitologizuje i demistyfikuje, zatraca poczucie sacrum; odczarowując świat i wykorzeniając zeń człowieka, wiedzie w pustkę. Powiadomiony, że u kresu poszukiwań filozofia znajduje nicość, nowy filozof, chcąc zbudować świat, za główny cle stawia sobie mitotwórstwo.” s. 272

„[Weber – przyp. MP] Wolał wierzyć w szczerość Kalwina i innych wielkich założycieli, którzy byli dla niego najwyższym uosobieniem pewnego typu psychologicznego: człowieka, który potrafi żyć i działać w świecie; który umie wziąć na siebie odpowiedzialność; w którego duszy mieszka pewność lub zaangażowanie. Liczy się doświadczenie religijne, nie fakt istnienia bądź nieistnienia Boga. Dawny spór pomiędzy rozumem i objawieniem jest bezprzedmiotowy, ponieważ obie strony były w błędzie, zapoznawały same siebie.”  s. 276

„Już Marks zrozumiał, że historyczna wielkość i postęp człowieka biorą się ze sprzeczności, których przezwyciężenie wymaga walki. Jeżeli, jak obiecuje Marks, po rewolucji nie będzie sprzeczności, to czy będzie człowiek? Dawniejsi rewolucjoniści pragnęli pokoju, dobrobytu, jedności i rozumu, to jest ostatniego człowieka. Nowszy gatunek rewolucjonisty pragnie chaosu. Prawie nikt nie przełknął w całości leku przepisanego przez Nietzschego, lecz jest argumentacja okazała się zaraźliwa.” s. 290

„Słowo 'wybór’ robi ostatnimi czasy wielką karierę, lecz nie oznacza już tego co niegdyś. W wolnym społeczeństwie, gdzie ludzie są wolni, odpowiedzialni, któż potrafi bez popadania w niedorzeczność opowiedzieć się przeciw wyborowi? Jednakże w czasach, gdy słowo to niosło ze sobą jeszcze jakąś treść, trudny wybór oznaczał zgodę na trudne konsekwencje w postaci cierpienia, dezaprobaty innych, ostracyzmu, kary i winy.” s. 299

„Musimy mieć jakieś racje dla naszego postępowania. Jest to oznaką naszego człowieczeństwa i możliwości życia w zbiorowości. Jeszcze nigdy nie spotkałem osoby, która mówiłaby: 'Wierzę, w co wierzę; po prostu takie mam wartości’. Zawsze idą za tym jakieś argumenty. Argumentowali naziści; argumentują komuniści; Argumentują złodzieje i sutenerzy. Niewykluczone, że zdarzają się ludzie, którzy nie czują potrzeby stwarzania dla siebie osobnej kategorii wartości, ale chyba tylko pośród kloszardów i filozofów.” s. 313-314

„W tym właśnie względzie tak cenna była kiedyś tradycja. Jeżeli nie dać się uwieść jej niedemokratycznej i antyracjonalnej mistyce, tradycja dostarcza przeciwwagi i możliwości dla bieżących mód i zawiera zakrzepłe drobiny dawnej mądrości (obok tego, co mądre nie jest). Aktywna obecność tradycji w duszy człowieka daje mu obronę przed efemerycznością, obronę, którą potrafią bez trudu w sobie znaleźć tylko mędrcy. Paradoksalnym skutkiem wyzwolenia rozumu jest wzmożone poleganie na opinii publicznej, osłabienie niezależności.” s. 322

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Cytat #3 – Epiktetowe Diatryby

Każda sprawność i każda władza utrzymuje się w mocy i nabiera doskonałości przez wykonywanie odpowiednich dla niej czynności. I tak sprawność chodzenia − przez chodzenie, biegania − przez biegania. Jeśli chcesz dobrze czytać, musisz czytać, jeśli chcesz dobrze pisać − musisz pisać. Jeżeli jednak przez trzydzieści dni z rzędu nie będziesz czytać, lecz robić coś innego, zobaczysz, co wtedy się stanie.

Epiktet, Diatryby [II,18].

Andrzej Sztylka „Jak stawać się humanistą” – wpis techniczny

Andrzej Sztylka, „Jak stawać się humanistą”, Stowarzyszenie Oświatowców Polskich, Warszawa 1999

 

Ciekawe lektury z książki

Friedrich Schiller, „Listy o estetycznym wychowaniu człowieka i inne rozprawy”

Bogdan Suchodolski – najróżniejsze jego dzieła cytowane są gęsto i często

 

Cytaty

„Nie można bowiem zrozumieć świata humanistycznego, jeśli się nie potrafi i nie chce kochać życia, i nie sympatyzuje się z człowiekiem niepokornym i o trochę artystycznej duszy. Nie można również wybierać samorealizacji, jeśli się właśnie dąży do kariery, traktując swoje życie i życie innych jako zdobywanie, gromadzenie i coraz większe posiadanie rzeczy i ludzi, jako tworzenie komfortu (wygody) kosztem innych wartości przez użytkowanie dóbr, jako wspinanie się po kolejnych szczeblach. Trudno też traktować świat wielowymiarowo, jeśli człowiekowi chodzi głównie o wyprzedzenie innych i urządzenie się, jeśli marzenia o przyjaźni, miłości, uczciwości odkłada się na półkę, bo są one „nierealne”, a dla kultury i jej spraw taki człowiek przeznacza określone miejsce wyłącznie w tak zwanym „czasie wolnym”. Nie można traktować świata wielowymiarowo, jeśli nie szanujemy własnej osobowości i trwałych wartości kultury.” s. 6

„Współcześnie bowiem panuje powszechne mniemanie o względności wszystkiego, a prywatność poglądów osoby podniesiona jest do rangi osobistego majątku. To, co ktoś uważa, ma być słuszne tylko dlatego, że są to osobiste poglądy tego człowieka. Jeśli nawet zgodzimy się, że ktoś może nie mieć racji w ogóle, to „dla niego” te poglądy mają być słuszne. Oto jedno z oblicz współczesnej „tolerancji”. Tak przecież jest z pięknem. Piękne, bo „dla niego” piękne. Tak jest ze szczęściem. Szczęście człowieka to jego „prywatna” sprawa. I tak jest  z realizacją samego siebie, czyli samorealizacją. Każdy siebie realizuje tak, jak uważa i jak mu się podoba.” s. 17

„Ale w czasach, gdy zawodzą wielkie systemy – tak racjonalne, jak irracjonalne – człowiekowi pozostaje jedno: on sam. I w sobie samym człowiek musi odnaleźć heroiczne wartości niezbędne w walce o ludzki kształt życia. Stąd platońska idea „wytrwania”, „samoprzezwyciężenia” zaczyna znaczyć dla osamotnionej jednostki ludzkiej coraz więcej.” s. 35

„Sens życia nie jest również żadną „istotą”, „ideą”, lecz kategorią pojęciową i egzystencjalną. „Szczęście” jest i treścią i „istotą”, wszakże jako idea samoistna. Jako kategoria sensu jest czymś, co ciągle trwa i buduje życie, nadaje życiu istotną wartość. Ale nadaje ją wówczas, gdy to życie jest samorealizacją, która może zawierać jakieś momenty czy czynniki dążenia do kariery, ale nie jest dążeniem do kariery zawierającym tylko momenty samorealizacji.” s. 83

 

Recenzja „Co to znaczy 'być sobą'” Beaty Szymańskiej

W ramach zbierania materiałów do napisania pracy magisterskiej, każdy student „przerabia” sporą ilość literatury. W moim przypadku, jedną z takowych pozycji, jest książka autorstwa Beaty Szymańskiej, o niepozostawiającym wątpliwości co do tematyki tytule „Co to znaczy 'być sobą'”. Ba, podtytuł jest w stanie powiedzieć nam jeszcze więcej – „Filozoficzne aspekty pojęcia samorealizacji”.

Dziś nie jestem już w stanie przypomnieć sobie, w jaki sposób trafiłem na tę pozycję. Na mojej liście rzeczy do przeczytania figuruje obecnie grubo ponad setka tytułów. Nie liczę zresztą tych książek, które już czekają na swoją kolej na półkach mojej biblioteki. Trudno zatem jednoznacznie wskazać źródło inspiracji tego zakupu. Jestem jednakże w stu procentach pewien, że nabyłem tę pozycję w ramach solidnego researchu dotyczącego autentyczności jednostki oraz internalizacji przez nią wartości. Zresztą, co tu dużo mówić – bardzo się cieszę z samego faktu posiadania tej książki – albowiem jest ona naprawdę prawdziwą kopalnią wiedzy dotyczącej filozofii samorealizacji.

Zanim jednakże przejdę do samego omawiania treści, warto przez chwilę zatrzymać się przy osobie autorki. Beata Szymańska to nie jest bowiem osoba przypadkowa. Tak naprawdę, aby uczynić zadość prawdzie, powinienem napisać, że autorką jest prof. dr hab. Beata Szymańska-Aleksandrowicz, filozofka, tłumaczka i poetka. Co więcej, swoją działalnością artystyczną i naukową zasłużyła z całą pewnością na poświęconą jej stronę (dość rozbudowaną) na Wiki. Co więcej, biorąc pod uwagę zawartość recenzowanej książki, bez wahania zakupiłem inne dzieło pod redakcją autorki – „Filozofię wschodu”. Póki co oczekuję na jej dostawę, aczkolwiek nie omieszkam napisać recenzji kiedy tylko skończę tejże książki lekturę.

Drugim aspektem – znacznie mniej optymistycznym – jest sama recenzowana pozycja. Konkretnie zaś – jej dostępność. Książka została bowiem opublikowana w roku 1997 i było to jedyne jej wydanie. Tym samym próby jej zakupu na wolnym rynku  nie mogą się powieść. Pamiętam, że byłem zdziwiony, iż w ogóle byłem w stanie ją nabyć na rynku wtórnym. Przeszukując dziś portale aukcyjne nie widzę by była ona gdziekolwiek dostępna. Pozostają zatem tylko biblioteki. A szkoda, gdyż moim zdaniem jest to pozycja ze wszech miar warta lektury.

No właśnie – lektura. Na samym początku wypadałoby dopowiedzieć, iż Beata Szymańska jest historykiem filozofii. Co jest w stanie wytłumaczyć niebagatelną erudycję, którą „czuć” podczas lektury. Pomijając otwierający książkę rozdział, będącym wstępem do omawianej problematyki, zakres prezentowanych przez autorkę treści jest bardzo szeroki. Nie może zresztą być inaczej, skoro sama autorka otwiera swoje dzieło następującym stwierdzeniem: „Punktem wyjścia do tych rozważań [o stawaniu się sobą – przyp. MP] są tak dziś rozpowszechnione zalecenia jak: 'bądź sobą’, 'przede wszystkim w życiu trzeba się realizować’, 'odrzuć wszystko, co nie jest tobą’, 'powinieneś postępować zgodnie z twoją własną naturą’. Taki wezwań spotykamy niezliczoną ilość w psychologicznych poradnikach pracy nad sobą, w filozoficznych traktatach, w literaturze. Co to znaczy 'stać się sobą’? Co to jest 'samorealizacja’? 1

W świetle powyższego cytatu nie dało się zacząć inaczej niż od początku myśli zachodniej w osobie Platona. Następnie autorka zabiera nas w historyczną podróż, prezentując postacie kolejnych filozofów zachodnich, wraz z ich pojmowaniem człowieka, jego telosu i natury. Nie da się bowiem odpowiedzieć na pytanie o „bycie sobą”, bez jednoznacznego przedstawienia czym owo „bycie sobą” tak naprawdę jest. Pierwsze rozdziały książki są zatem szybkim wprowadzeniem do podstaw filozofii zachodniej. Część stricte filozoficzna kończy się wraz z przedstawieniem sylwetki Fryderyka Nietzschego, a jest to dopiero rozdział piąty! Cóż mamy zatem dalej? Przechodzimy do nauki, która w XXw przejęła olbrzymią część przedmiotu filozofii. Mowa rzecz jasna o psychologii, którą Beata Szymańska prezentuje poprzez poglądy Ericha Fromma, a także reprezentantów psychologii humanistycznej (Maslowa oraz Rogersa). Czytelnik w tym miejscu może nabrać trochę głębszego oddechu, albowiem autorka przerywa na moment wyprawę w rejony psychologii, zwracając się do przedmiotu własnej specjalizacji, a konkretniej do myśli wschodniej. Otrzymujemy tedy zarys myśli taoistycznej oraz buddyjskiej (głównie w wydaniu zen), a także krótki rozdział poświęcony sztuce i estetyce (choć ten ostatni gęsto okraszony myślą wschodnią).

Po tym krótkim „skoku w bok” powracamy na łono myśli zachodniej, aczkolwiek w wydaniu, które może wydawać się mniej „naukowe” niż poprzednie rozdziały. Im bliżej bowiem końca książki, tym coraz bardziej oddalamy się od ugruntowanych rygorem akademickim dziedzin, zaś zmierzamy w stronę myśli spirytualistyczno-mistyczno-ezoterycznej. Tutaj jednakże należą się autorce spore brawa. Moim zdaniem nie dała się porwać ezoterycznemu charakterowi opisywanych zagadnień – a mowa o psychologii transpersonalnej, ruchu New-Age czy też myśli Roberto Assagioli. Sine ira et studio – ta właśnie zasada musiała przyświecać Beacie Szymańskiej przy pisaniu. Otrzymujemy zwartą i obiektywną prezentację ww. poglądów, które dopełniają całość książki. Tak naprawdę należą się autorce wyrazy uznania za to, że podjęła rękawicę i nie bała się zmierzyć z prezentacją poglądów, które można by z czystym sumieniem uznać za zbyt mało naukowe czy wręcz irracjonalne. Czy tego chcemy czy nie – są one częścią ludzkiego poszukiwania prawdy (jakkolwiek jej nie zdefiniujemy). Zamykanie oczu na tę część ludzkich poszukiwań zubożyłoby owoc pracy autorki.

Cóż zatem mogę napisać na koniec tej recenzji? Jestem wręcz przekonany, iż moja ocena książki jest dość oczywista. Bardzo się cieszę, że miałem okazję spotkać się z twórczością autorki, gdyż w bardzo zwięzły sposób podsumowała ona sporą część moich własnych poszukiwań. Sylwetki myślicieli/ruchów/myśli przedstawione w książce nie były mi rzecz jasna obce. Cieszy mnie jednakże możliwość potwierdzenia własnych intuicji przez kogoś, kto miał okazję spożywać chleb  z niejednego filozoficznego pieca. Pokazuje również jasno to, co może dziś wydaje się dość oczywistym. W poszukiwaniu Prawdy dotyczącej ludzkiej autentyczności oraz poszukiwania prawdziwego Ja (czymkolwiek ono nie miało by być) – potrzebujemy spojrzenia interdyscyplinarnego. Zamykanie się w obrębie jednej dziedziny nauki czy aktywności ludzkiej nie może przynieść w tym przypadku owoców. Dzięki autorce „Co to znaczy 'być sobą'”,  z wielką przyjemnością odbyłem podróż przez owe dziedziny. Do czego zresztą wszystkich również namawiam.

Link #2 – Elzenbergowski arystokratyzm ducha

Henryk Elzenberg jest filozofem, którego poznałem dzięki propagatorowi stoicyzmu – Tomaszowi Mazurowi – autorowi podcastu „Ze stoickim spokojem” oraz pisarzowi, doradcy filozoficznemu i organizatorowi warsztatów stoickich. Rzecz jasna polecam zapoznanie się z aktywnością Tomasza Mazura. Dziś jednakże, chciałbym polecić artykuł, który bardzo mnie zaintrygował. Zaintrygował zwłaszcza oryginalnością ujęcia filozofii jako sposobu na życie. Temat rzecz jasna chciałbym w przyszłości rozwinąć, aczkolwiek dziś tylko położę pierwszy, malutki kamyczek, do tego ogródka. Tekst o którym mowa nosi tytuł „Elzenbergowski arystokratyzm ducha”, a jego autorem jest prof. Piotr Domeracki.

’Kultura narcyzmu’ – wpis techniczny

Wpis techniczny poświęcony książce Christophera Lascha „Kultura Narcyzmu. Amerykańskie życie w czasach malejących oczekiwań.”, SEDNO Wydawnictwo Akademickie, Warszawa 2019, wyd. 2

 

Ciekawe lektury z książki

Franklin Benjamin, „Żywot własny”, PIW, Warszawa 1960

Giddens Anthony, „Nowoczesność i tożsamość. 'Ja’ i społeczeństwo w epoce późnej nowoczesności”, WN PWN, Warszawa 2010

Jonas Hans, „Religia gnozy”, PLATAN, Kryspinów 1994

Lunbeck E., „The americanization of narcissism”, Harvard University Press, Cambridge 2014

Sieradzan Jacek (red), „Narcyzm. Jednostka – społeczeństwo – kultura”, Wydawnictwo Uniwersytetu Białostockiego, Białystok 2010

Veblen Thornstein, „Teoria klasy próżniaczej”, Wydawnictwo Muza SA, Warszawa 2014

 

Cytaty

„Narcyzm, powtarzał niestrudzenie Lasch, nie był egoizmem. Przeciwnie, był oznaką słabości i zależności. Jak celnie ujął to Mattson: 'narcyz […] ma zbyt małe <<ja>> lub ego, by starczyło go dla innych’. Lasch podkreślał, że mocno wierzy w 'autoafirmację’, którą przeciwstawiał 'obecnym poszukiwaniom psychicznego przetrwania’. Ale prawdziwa autoafirmacja wymagała tego, by 'istota indywidualności nie byłą zdeterminowana przez środowisko’. Dał wyraz poczuciu straty, że 'ludzie obecnie nie pragną osobistego zbawienia, ale uczucia, chwilowej iluzji, osobistego dobrobytu, zdrowia i psychicznego bezpieczeństwa’. Lasch uważał, że ludzie mogą być kimś więcej niż tylko własnymi potrzebami.”  s. 25 Cytaty pochodzą również od K. Mattsona i książki Lascha 'The minimal self’

„Z różnych badań prowadzonych przez amerykańską psycholog Jean M. Twenge […] wynika, że w ciągu trzydziestu lat w Stanach Zjednoczonych liczba osób z cechami narcystycznymi zwiększyła się aż do 30%. W badaniach tych zaobserwowano również wzrost cech związanych z narcyzmem, takich jak: nierealistyczne oczekiwania, niski poziom empatii, poczucie własnej wartości czy skoncentrowanie na sobie. Żyjemy bowiem w epoce 'szoku teraźniejszości’, gdzie przeszłość i przyszłość nie mają znaczenia – jak współczesny krytyk społeczny i socjolog Douglas Rushkoff nazywa kulturę zdominowaną przez nowe technologie. W takiej kulturze nie liczy się nic poza 'teraz’ i 'ja’.” s. 34-35

„Dużo można by mówić o oznakach zmieniającego się życia w Stanach Zjednoczonych. Książka ta jednak opisuje zanikający model życia – kulturę rywalizującego indywidualizmu, które w swojej dekadencji doprowadził logikę indywidualizmu do ekstremum – wojny wszystkich przeciw wszystkim, a pogoń za szczęściem do ślepego zaułka narcystycznej walki o 'ja’. Strategie narcystycznego przetrwania obecnie jawią się jako uwolnienie od represyjnych uwarunkowań przeszłości, przyczyniając się w ten sposób do 'rewolucji kulturalnej’, która odtwarza najgorsze cechy upadającej cywilizacji znajdującej się w ogniu krytyki. Radykalizm kulturowy stał się zarówno na tyle modny, jak i szkodliwy, iż nieświadomie gwarantuje status quo w taki sposób, że jakakolwiek krytyka współczesnego społeczeństwa, które ma nadzieję dotrzeć do istoty tego, co krytykuje, nazywana jest w tym samym czasie radykalizmem.” s. 41

„Nowy narcyzm jest dręczony nie tylko przez poczucie winy, ale i przez lęk. Nie próbuje narzucać własnych pewników innym, ale stara się odnaleźć sens życia. Uwolniony od przesądów przeszłości, wątpi nawet w realność swojego istnienia. Pozornie spokojny i tolerancyjny, nie umie czerpać korzyści z dogmatów na temat rasowej i etnicznej czystości, ale w tym samym czasie traci poczucie bezpieczeństwa swojej lojalnej grupy i traktuje każdego jak rywala w utrzymaniu przywilejów przyznanych mu przez paternalistyczne państwo.” s. 42

„Narcyz, bez względu na swoje czasowe złudzenie wszechwładzy, zależy od innych, bo dzięki nim może ocenić własną wartość. Nie może żyć bez podziwiającej go publiczności. Jego pozorne uwolnienie się od więzów rodzinnych oraz ograniczeń instytucjonalnych nie uwalnia go od bycia samotnym czy szczycenia się swoją indywidualnością. Wręcz przeciwnie, przyczynia się do jego niepewności, którą może pokonać, widząc tylko swoje 'wspaniałe ja’ odzwierciedlone w uwadze innych lub dołączając do tych, od których emanuje sława, władza i charyzma. Dla narcyza świat jest niczym lustro, natomiast zatwardziały indywidualista widzi świat jak odludzie, które kształtuje na swoją własną modłę.” s. 54

„Ale ponieważ nowoczesne społeczeństwo 'nie ma przyszłości’, dlatego też nie zastanawia się nad żadną przyszłością, poza spełnianiem natychmiastowych potrzeb. Nawet jeśli terapeuci mówią o potrzebie 'sensu’ i 'miłości’, rozumieją miłość i sens po prostu jako zaspokojenie emocjonalnych potrzeb pacjenta. To się prawie wcale im nie przydarza – ani nie ma żadnego powodu, dla którego powinno się zdarzać, biorąc pod uwagę charakter terapeutycznej działalności – aby zachęcać podmiot do podporządkowania swoich potrzeb i zainteresowań innym osobom, komuś albo sprawie lub tradycji spoza własnego doświadczenia. 'Miłość’ jako poświęcenie lub samoponiżenie w znaczeniu 'uległości’ wobec wyższego celu – te sublimacje atakują terapeutyczną wrażliwość jako nadmiernie opresyjne, obraźliwe dla zdrowego rozsądku i szkodliwe dla zdrowia oraz dobrego samopoczucia.”  s. 57

„Popularyzacja terapeutycznych sposobów myślenia, rozprzestrzenienie się 'nowego ruchu świadomości’, marzenie o sławie i dręczące poczucie niezadowolenia – wszystko to ujawnia pilną potrzebę znalezienia duchowego panaceum, zajęcia się sobą i refleksji nad własnym ja. Ten egocentryzm określa moralny klimat współczesnego społeczeństwa. Podbój natury i poszukiwanie nowych granic ustąpiły miejsca dążeniu do samorealizacji.” s. 70

„W społeczeństwie, w którym marzenie o sukcesie pozbawiono jakiegokolwiek znaczenia poza nim samym, pozbawiono również ludzi narzędzi pomiaru osiągnięć, za wyjątkiem odniesienia do dokonań innych. Samoakceptacja zależy od społecznego uznania i poklasku, a jakość tej aprobaty podlega ważnym zmianom. Dobra opinia przyjaciół i sąsiadów, którzy wcześniej uświadomili człowiekowi fakt, że przeżył życie użytecznie, opierała się na ocenie jego osiągnięć. Dzisiaj ludzie szukają szacunku, który nie będzie uznaniem dla ich działań, ale dla ich osobistych cech. Chcą być nie tyle poważani, ile podziwiani. Nie pragną sławy, ale poklasku i celebryckiej ekscytacji. Chcą raczej, żeby im zazdrościć, niż żeby ich szanować.” s. 104

„Reklama produktów odgrywa podwójną rolę. Po pierwsze, stoi na straży konsumpcji jako alternatywy protestu czy buntu. Paul Nystrom, poczatkujący student marketingu, zauważył kiedyś, że cywilizacja przemysłowa jest źródłem 'filozofii próżności’, 'powszechnego znużenia’, 'rozczarowania osiągnięciami’ i znajduje ujście w zmieniających się 'modnych przedmiotach’. Zmęczony pracownik, zamiast próbować zmienić warunki pracy, poszukuje sposobu na uczynienie swojego otoczenia lepszym do życia przez kupowanie nowych towarów i korzystanie z nowych usług.” s. 118

„Narcyz nie może utożsamiać się z kimś innym bez postrzegania innej osoby jako przedłużenia samego siebie, bez unicestwiania tożsamości tej osoby. Niezdolny do identyfikacji, przede wszystkim z rodzicami i znaczącymi osobami, jest tym samym niezdolny do kultu bohatera lub do zawieszenia niewiary, co umożliwi wyobrażone wejście w wyobraźnię i życie innych, uznając jednocześnie ich niezależną egzystencję. Społeczeństwo narcystyczne wielbi gwiazdorstwo, a nie sławę, i zastępuje spektakl starszymi formami teatralnymi, które sprzyjają identyfikacji i gorliwemu naśladownictwu, ponieważ zachowały pewien dystans między publicznością a aktorami, wielbicielem bohatera a samym bohaterem.” s. 131

„Jednakże spadek umiejętności czytania i pisania nie może być przypisywany wyłącznie niepowodzeniu systemu edukacyjnego. Szkoły w nowoczesnym społeczeństwie służą w dużej mierze przygotowywaniu ludzi do pracy, ale większość z wolnych stanowisk, nawet tych lepiej płatnych, już nie wymaga wysokiego poziomu umiejętności technicznych czy intelektualnych. W rzeczywistości większość z nich charakteryzuje się rutyną, a w niewielkim stopniu zależy od przedsiębiorczości i pomysłowości. Każdy, kto pomyślnie ukończył dany kierunek studiów, wkrótce zdaje sobie sprawę, ze 'zbyt wysokich kwalifikacji’ w stosunku do większości wolnych posad. Pogorszenie systemu edukacji odzwierciedla słabnącą społeczną potrzebę inicjatywy, przedsiębiorczości i nieodpartą chęć odnoszenia sukcesu.” s. 170

„Narcyzm w tym ujęciu jest pragnieniem, aby uwolnić się od tęsknoty. Jest to odwieczne dążenie do uzyskania absolutnego spokoju, utrzymywanego w wielu mistycznych tradycjach jako stan najwyższej duchowej doskonałości. Pogarda dla potrzeb cielesnych odróżnia narcyzm od zwykłego egoizmu lub też instynktu przetrwania. Świadomość śmierci i determinacja do pozostania przy życiu zakładają świadomość obiektów odrębnych od ja. Odkąd narcyzm nie uznaje oddzielnej egzystencji ja, nie przejawia żadnego strachu przed śmiercią. Narcyz nurza się we własnym odbiciu, nie rozumiejąc, że to jego odbicie. Najistotniejsze w tej historii nie jest to, że mityczny Narcyz zakochuje się sam w sobie, ale odkąd nie dostrzega swojego odbicia, nie ma jakiegokolwiek pomysłu na odróżnienie siebie od otoczenia.” s. 280-281

 

Link #1 – Pogawędnik Filozoficzny – O etyce cnót

W swoich peregrynacjach po tematach związanych z pracą magisterską, którą muszę napisać, zahaczyłem o etykę perfekcjonistyczną (temat do opisania w przyszłości). Jest ona klasyfikowana jako część, albo też element szerszej teorii etycznej, nazywanej etyką cnót. Jest to system etyczny, który odrodził się niejako z popiołów w połowie ubiegłego wieku. O tym czym jest etyka cnót, a zwłaszcza jaki jest jej obecny status – o tym gawędzą sobie bardzo umiejętnie prof. Natasza Szutta oraz prof. Jacek Jaśtal. Zapraszam do odsłuchu odcinka.

„Asceza odczłowieczenie czy uczłowieczenie” – wpis techniczny

Wpis techniczny poświęcony książce pod redakcją ks. Waleriana Słomki „Asceza odczłowieczenie czy uczłowieczenie”, Towarzystwo Naukowe KUL, Lublin 1985

 

Ciekawe lektury z książki

Po raz kolejny pojawia się w moich lekturach odniesienie do myśli Bogdana Suchodolskiego – sporo jego dzieł jest cytowanych

 

Cytaty

„Asceza nie oznacza bynajmniej czegoś nadzwyczajnego, ale jest ona, przynajmniej w dużej swej części, normalnym i koniecznym współczynnikiem życia moralnego człowieka. Oznacza po prostu tylko rzetelne i bezkompromisowe zaangażowanie się człowieka w pracę nad sobą, w dzieło moralnego doskonalenia się i dojrzewania” s. 13 Cytat za K. Wojtyła

„Asceza jest nakazana nie tylko przez religie; etyczne przepisy Konfucjusza są bliskie etyce umiaru w systemie Arystotelesa. Sławne sustine i abstine stoików jest zbliżone do kategorycznego imperatywu I. Kanta. Wskazówki szkoły pitagorejskiej o milczeniu i panowaniu nad językiem są prawie identyczne z refleksjami z książeczki Thomasa a Kempis O naśladowaniu Chrystusa.” s. 14

„Asceza humanistyczna jest niemożliwa bez pewnego osamotnienia, w którym człowiek odwraca się od wielości zjawisk, by skoncentrować się w samym sobie. Współcześni humaniści i personaliści, nawołując do pogłębienia wewnętrznej kultury, podają motyw ratunku człowieka w jego elementach najbardziej ludzkich, tj. wewnętrznej wolności, namyśle, rozumnej decyzji, kierownictwie nad sobą. Faktem jest, iż człowiek w hałasie i w gromadzie często ulega naciskowi wrażeń zewnętrznych i narzuconej opinii; dopiero wówczas, gdy zostaje sam na sam ze swoimi myślami, może odzyskać siebie. Dopiero skupienie, eliminując roztargnienia i uciszając tęsknoty zewnętrzne, pozwala człowiekowi na spokojny logiczny namysł, daje możliwość oceny jego postępowania oraz nowe motywy działania, a więc pełniejsze życie wewnętrzne. Wyrazem humanistycznej samotności będą przepisy pitagorejczyków o milczeniu i kilkakrotnym rachunku sumienia, będzie samotna osobista kontemplacja wiekuistego piękna u Platona, stan ekstazy u Plotyna czy też Rozmyślania Marka Aureliusza, a także Medytacje Kartezjusza, zmieniające bieg filozoficznej myśli.” s. 15

„Asceza humanistyczna mówi o opanowaniu siebie i konieczności różnorodnych wyrzeczeń. Amerykański humanista I. Babbitt będzie dowodził, że „istotą człowieczeństwa nie jest ani poznawanie, ani odczuwanie, ani działanie, ale samoprzezwyciężanie się wewnętrzne, stawianie sobie samemu ograniczeń i zdobywanie własnego kształtu. […] Asceza ograniczeń i samoopanowania to tylko jeden z jej wielu składników na równi indywidualnych i społecznych; człowiek, chcąc żyć harmonijnie, musi sobie wiele rzeczy odmówić, w przeciwnym bowiem razie wezmą nad nim górę nieokiełznane siły instynktów występujących pod maską zmysłów, pieniądza, chęci panowania, żądzy zemsty. Doświadczamy bowiem, że wewnątrz nas istnieje konflikt między prawem Bożym a prawem naszego ciała i że na zewnątrz musimy walczyć przeciw nienawiści w stosunku do bliźnich; asceza jest nieodzowna do osiągnięcia integracji wewnętrznej i jedności ze światem zewnętrznym. Wyrzeczeń od człowieka domaga się i ludzkie prawo ograniczające jednostkę na korzyść dobra społecznego i wymaga od niej wielu poświęceń, włącznie do ofiary z życia.” s. 16-17 Niektóre cytaty w treści pochodzą z innych źródeł

„Zrozumiał to dobrze Nietzsche, kiedy następująco charakteryzował typ świętego: „Najpotężniejsi ludzie z czcią korzyli się dotychczas przed świętym, jako przed zagadką poskromienia siebie samego oraz rozmyślnego ostatecznego zaparcia się: dlaczegoż się korzyli? Przeczuwali w nim […] przemożną siłę, która takiem poskramianiem doświadczyć siebie chciała, moc woli, w której rozpoznawali i czcić umieli własną swą moc i chęć władania: czcząc świętego, czcili oni coś w sobie […]. Słowem, możni świata nauczyli się wobec niego nowej trwogi, przeczuwali jakąś nową potęgę, jakiegoś nieznanego, nieuskromionego jeszcze weoga: – to wola mocy zniewalała ich zatrzymać się przed świętym.” s. 19 Cały cytat to w sumie Nietzsche „Poza dobrem i złem”

„Asceza humanistyczna odznacza się także duchem umiaru i wewnętrznego pokoju. „Nakaz selekcji staje się w życiu wewnętrznym człowieka wymaganiem dyscypliny i umiaru. Nie wolno oddawać się ekstatycznie i ślep własnym przeżyciom. Trzeba je oceniać, kontrolować, kształtować. Prawdziwy humanizm polega na unikaniu wszelkiej jednostronności, na łagodzeniu krańcowości, na równoważeniu przesady. Z umiaru powstaje harmonia – najwyższy ideał humanisty”. „Zasadniczym prawem humanizmu jest zasada umiaru. Ona określa styl jego myślenia, odczuwania i działania.”  s. 21 To są w sumie cytaty z Suchodolskiego

„Wiemy, jak istotna w naszym wewnętrznym rozwoju jest autodyscyplina, czyli zdolność stanowczego i wytrwałego chcenia, tj. silna wola. Skrótowo można powiedzieć, iż wolność polega na tym, że robię to, „co ja chcę”, a nie „co mi się chce”.”  s. 30

„Należy jeszcze podkreślić, że żadne ćwiczenia z zakresu życia wewnętrznego nie będą efektywne, jeśli nie są systematyczne. Brak systematyczności wskazuje na brak silnego postanowienia. Dobre przyzwyczajenia nabywa się przez powtarzanie tych samych aktów. Zwłaszcza w początkach życia wewnętrznego, konieczne jest, aby odpowiednie praktyki wykonywane były regularnie w określonym czasie. Można też zaznaczyć, że pragnąc życia wewnętrznego to pragnąć wewnętrznej dyscypliny, inaczej łatwo o iluzoryczność naszych postanowień. Zdyscyplinowanie ma doprowadzić do duchowej wolności. Asceza wewnętrzna powinna dawać człowiekowi giętkość, a nie sztywność duchową, gdyż sztywność i wolność nie idą z sobą w parze. Mimo to nasze zdyscyplinowanie musi mieć w sobie pierwiastek pewnej surowości, w przeciwnym razie nie potrafi nas uwolnić od negatywnych dążeń. Jeżeli nie będziemy wymagający wobec siebie, nasze ciało łatwo nas oszuka. Jeżeli nie nakażemy sobie modlitwy w pewnych określonych porach i nie postanowimy sobie dotrzymać naszych przyrzeczeń mimo znacznych trudności i przeszkód, damy się wkrótce omamić własnym wymówkom, sztucznym racjonalizacjom i odwieść od celu naszą słabością i zmiennymi nastrojami.” s. 31

„Zgodnie z tym uświadomiono sobie także, iż praktyki ascetyczne mogą przyczynić się do samooszukiwania się, gdy staną się wartością samą w sobie, celem same dla siebie. Celem takich praktyk może stać się samouwielbiające poczucie wewnętrznej samokontroli, wyższości, doskonałości. W ten sposób mogą one stać się pożywką dla nerwicowego systemu perfekcjonistycznego. Asceta z nerwicową potrzebą doskonałości – usiłuje siebie samego ukształtować na wzór wyobrażonej istoty doskonałości. Nierzadko zdobywa się on na szereg bardzo nawet ciężkich i surowych praktyk ascetycznych, aby tylko kultywować i pielęgnować idealny obraz własnego „ja”. Im praktyki są bardziej uciążliwe, tym bardziej „poprawiają” one ten obraz. Asceta może łatwo stać się egocentrykiem pilnującym zachłannie własnego „duchowego” interesu. Niekiedy nie może nawet od tego rodzaju praktyk ascetycznych oderwać się. Środek staje się celem, praktyki służą jednostce do upodobnienia się do własnego wyidealizowanego obrazu, łatwo upozorowując osiągnięcie perfekcji. Z tym łączy się często zakazywanie sobie wszelkich rzeczy sprawiających zadowolenie. Asceza postulowana przez taki perfekcjonizm, podnosząc wyrzeczenie się do rangi mechanizmu uświęcającego, wtrąca często jednostkę w „tyranię powinności”, krępującą ją wewnętrznie wyidealizowaną wizją postępowania tak, jak „powinno być” w świetle wymagań ideału doskonałości.” s. 38

„Reasumując należy podkreślić, iż asceza jest czymś wartościowym w życiu wewnętrznym, ale pod warunkiem, iż jest ona traktowana jako środek, a nie jako cel. Asceza może jednak stać się poważną przeszkodą w rozwoju życia wewnętrznego, jeśli staje się środkiem podsycającym tzw. perfekcjonizm. Ponadto ważna w rozwoju życia wewnętrznego jest samokontrola, zwłaszcza emocji. W artykule przedstawiono szereg technik radzenia sobie z emocjami.” s. 41

„Wobec tego [kultury konsumpcjonizmu – przyp. MP] rodzi się potrzeba pewnej dyscypliny życia, wyrzeczeń i samoograniczenia w kształtowaniu charakteru i osobowości. Innymi słowy, rodzi się konieczność ascezy. Aby dać sobie radę w walce przeciwko tym wszystkim wypaczeniom, człowiek musi zdobyć się na wiele samozaparcia, dyscypliny, poświęcenia oraz rezygnacji z nawet dobrych rzeczy. Pokonanie wewnętrznych i zewnętrznych przeszkód, wynikających z różnych okoliczności i skłonności, ograniczeń i swobody, nie dokonuje się jednorazowo, ale w długim procesie ciągłego powtarzania wysiłków i aktów.” s. 143

Strona 1 z 2

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén