Moje zapiski z podróży po fascynującym świecie ludzkiej myśli i ducha

Tag: uniwersytet

Cytat #23 – Jaspers o uniwersytecie filozoficznym

Karla Jaspersa jeszcze na blogu nie było, czas zatem nadrobić tę zaległość. Na początek bardzo miły fragment z jego „Autobiografii”.

Uniwersytet filozoficzny jest przestrzenią nieustannie postępującego naprzód poznania. Spotykają się w nim przesłanki myślowe wywodzące się z rozmaitych wierzeń, wzajemnie się obserwujących, sprawdzających i podających w wątpliwość. U jego podstaw leży wszechobejmująca wiara, której w określonym kształcie nikt za własną uznać nie może: wiara w drogę prawdy, na której spotkać się mogą ci wszyscy, którzy dociekają jej rzetelnie. Otwarci w myśleniu, nie odgradzają się od innych. Innowierców się nie wyklucza; postępowanie odmienne poczytuje się tu za oznakę wiary nieprawdziwej. W przestrzeni tego uniwersytetu mieszczą się wszystkie możliwości wyspecjalizowanych badań naukowych. Jego wzniosłe i wnikliwe życie duchowe spełnia się w napięciu między teologią i filozofią.

Linki #12 – dlaczego z polską (profesjonalną) filozofią jest źle

Tekst dający sporo do myślenia, ba, utwierdzający mnie w przekonaniu, że porzucenie studiów było dobrym pomysłem. Tekst pochodzi sprzed 10 lat – chyba niewiele się tutaj zmieniło, a zakładam wręcz, że jest jeszcze gorzej (vide cytowany przeze mnie jakiś czas temu „Zmierzch filozofii” Hartmana). W linkowanym tekście prof. Sady jasno kreśli historię akademickiej filozofii polskiej po wojnie, a wyłaniający się  z tekstu obraz nie emanuje bynajmniej optymizmem.

„Umysł zamknięty” – wpis techniczny

Wpis techniczny poświęcony książce Allana Blooma „Umysł Zamknięty”, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2012

 

Ciekawe lektury z książki

  • brak

Cytaty

„Jest jedna rzecz, której nauczyciel akademicki może być całkowicie pewien: niemal każdy student przychodzący na uniwersytet sądzi, a przynajmniej tak mu się wydaje, że prawda jest względna.  […] Tym, co ich łączy [studentów – przyp. MP], jest relatywizm i postulat powszechnej równości. Te dwa czynniki są ze sobą intencjonalnie związane w wymiarze moralnym. Względność prawdy nie jest w ich oczach jakąś przesłanką teoretyczną, lecz wymogiem moralnym, koniecznym warunkiem wolności społeczeństwa.” s. 28

„Rzecz jasna, studenci nie potrafią swej opinii obronić. Została im ona wpojona jako niepodważalny aksjomat. W najlepszym razie argumentują następująco: Istniało i istnieje tyle różnych poglądów i kultur – jakie mamy prawo osądzać, które z nich są lepsze, a które gorsze? Jeżeli zadaję im sztampowe pytania, które mają za zadanie zbić ich z tropu i zmusić do myślenia – na przykład: 'Gdybyś był brytyjskim gubernatorem w Indiach, czy pozwoliłbyś podlegającym ci autochtonom spalić wdowę na pogrzebie jej zmarłego męża?’ – milczą lub odpowiadają, że Brytyjczycy nie powinni byli w ogóle się w Indiach znaleźć. Przy tym wszystkim wiedza studentów na temat innych narodów, a nawet swego własnego, nie jest wcale imponująca. Ich dotychczasowe wykształcenie nie miało na celu uczynić z nich erudytów, lecz zaopatrzyć ich w moralną cnotę – otwartość.” s. 29

„Współczesna edukacja nie wymaga przyjęcia żadnego niekwestionowalnego zespołu przekonań, uchodzących za naturalne dla wszystkich ludzi, ani wyrzeczenia się innych poglądów. Jest otwarta na wszelkie typy ludzkie, na wszelkie style życia, na wszelkie ideologie. Jeżeli jednak nie istnieją wspólne cele ani wspólne pojęcie dobra publicznego, to czy umowa społeczna jest jeszcze możliwa?” s. 31

„Ogólnie biorąc, założyciele traktowali mniejszości jako coś złego, stawiali je niemal na równi z koteriami, egoistycznymi frakcjami, które nie dbają o wspólne dobro. W przeciwieństwie do dawniejszych myślicieli politycznych nie łudzili się, że możliwe jest wyplenienie koterii i wykształcenie społeczeństwa podobnych do siebie obywateli o zbliżonych dążeniach. Stworzyli natomiast skomplikowaną konstrukcję, w ramach której koterie nawzajem się neutralizują, co otwiera drogę do dobra wspólnego. Dobro wspólne w ich myśli politycznej nadal stanowi kryterium nadrzędne, lecz osiąga się je poprzez tolerowanie koterii, a więc bardziej pośrednio niż w myśli klasycznej.” s. 36

„Całkowicie zamknięcie nie jest zdrowe ani dla jednostki, ani dla narodu, lecz całkowite otwarcie nieuchronnie prowadzi do rozkładu. Silne utożsamienie tego, co dobre, z tym, co własne, odmowa ich rozróżnienia, wizja kosmosu, w którym dany naród zajmuje szczególne miejsce – wydaje się, że nie może istnieć kultura, która nie spełnia tych warunków.” s. 45

„Otwartość była niegdyś cnotą, która pozwalała na poszukiwanie dobra za pomocą rozumu. Dziś oznacza akceptowanie wszystkiego i negowanie władzy umysłu. Niczym nieograniczone i bezmyślne uprawianie otwartości, niepoparte świadomością celu, którym jest poznanie natury, oraz świadomością nieuchronnych problemów politycznych, społecznych i kulturowych, jakie się z tym wiążą, pozbawiło otwartość jakiegokolwiek znaczenia. Relatywizm kulturowy niszczy zarówno podmiotowość, jak i samoistne dobro.” s. 46

„Przez lata słysząc te same odpowiedzi na moje pytanie o ulubione książki, zacząłem pytać studentów, kogo stawiają sobie za bohaterów. I tutaj reakcją jest zazwyczaj milczenie. Dlaczego ktokolwiek miałby mieć bohaterów? Każdy powinien być sobą, a nie przykrawać się do cudzego szablonu. Wspiera ich w tym przekonaniu ideologia samoafirmacji: zerwanie z kultem bohaterów jest oznaką dojrzałości. Ustanawiają dla siebie własne wartości.”  s. 81

„Pobrzmiewająca w nas pogarda dla heroizmu to tylko jedna z wersji błędnie pojmowanej zasady demokratyzmu, która odmawia ludziom wielkości i postuluje, aby każdy czuł się dobrze we własnej skórze, nie musząc cierpieć niepochlebnych dla siebie porównań. Studenci nie wiedza, jak wielkim dokonaniem jest wyzwolić się spod publicznej kurateli i w sobie samym odnaleźć pomysł na pokierowanie własnym losem. W jakim wewnętrznym źródle mieliby znaleźć cele, które ich zdaniem sami dla siebie ustanawiają? Wolności od heroizmu oznacza, że jedynym rozwiązaniem jest dla nich naśladowanie efemerycznych idoli. Ciągle myślą o sobie w kategoriach ustalonych norm, które nie są ich dziełem.”  s. 81

„Mając do wyboru realizm albo idealizm, rozsądna osoba wybrałaby albo jedno i drugie, albo odrzuciłaby taką alternatywę. Jeżeli na chwilę przyjmiemy ten arbitralny podział, z którym się nie zgadzam, idealizm (w potocznym rozumieniu tego słowa) winien mieć w wychowaniu pierwszeństwo, ponieważ człowiek jest istotą, która musi kierować się ku swej potencjalnej doskonałości. Próba stłumienia tej najbardziej naturalnej spośród wszystkich ludzkich skłonności ze względu na ewentualne szkodliwe skutki jest, niemal dosłownie, wylewaniem dziecka z kąpielą. Utopizm, jak u zarania filozofii nauczył nas Platon, to ogień, z którym musimy igrać, gdyż tylko w ten sposób możemy się dowiedzieć, jakie jest nasze miejsce w świecie. Należy krytykować fałszywe utopie, lecz proste rozwiązanie, jakim jest realizm, to śmierć.” s. 82

„Cywilizacja, czy też, co oznacza to samo, edukacja, polega na oswajaniu bądź przysposabianiu surowych porywów duszy: nie tłumi ich ani nie amputuje, gdyż pozbawiłoby to duszę energii, lecz je kształtuje i nadaje im sens.” s. 89

„Rodzina pełniła niegdyś funkcję pośrednika pomiędzy jednostką a społeczeństwem, dostarczając quasi-naturalnych więzi, wykraczających poza jednostkę, które obarczały ludzi troską przynajmniej o niektórych bliźnich i stwarzały stosunki społeczne zupełnie odmienne od tych, w których znajduje się wyizolowana jednostka. Rodzice, mężowie, żony i dzieci są zakładnikami zbiorowości. Łagodzą obojętność wobec niej i kreują materialny bodziec do zainteresowania jej przyszłością. […] Rozkład rodziny oznacza, że zbiorowość wymaga skrajnego poświęcenia w epoce, w której trudno znaleźć motywację do czegokolwiek oprócz hedonistycznych rozkoszy.” s. 108

„Przy braku dobra wspólnego egoizmu nie jest moralną przywarą czy grzechem, lecz naturalną koniecznością. Kiedy ktoś mówi o „pokoleniu samolubów” czy o „narcyzmie”, opisuje tylko zjawisko, lecz nie podaje jego przyczyn. Samotny dziki w stanie natury musi myśleć przede wszystkim o sobie; analogicznie – nie można krytykować za sobkowstwo człowieka, który żyje w świecie, gdzie najważniejsze instytucje społeczne dają przykład wyłącznie skupienia na sobie, gdzie utrzymuje się prapierwotny egoizm stanu natury, gdzie wyraz troski o dobro wspólne świadczy o hipokryzji, gdzie moralność jednoznacznie opowiada się po stronie egoizmu. Mówiąc łagodniej, hasła osobistego rozwoju, samorealizacji czy bycia sobą, które zrodziły się z optymistycznej samorealizacji czy bycia sobą, które zrodziły się z optymistycznej wiary w to, że istnieje przeciwstawna harmonia pomiędzy dbałością o siebie a dobrem społeczeństwa – ostatecznie okazały się wrogie wspólnocie.” s. 152

„Tymczasem problem nie polega na tym, że ludzie są nie dość autentyczni, lecz że nie mają wspólnego celu, wspólnego dobra, do którego osiągnięcia są sobie nawzajem potrzebni. Odrębna jaźń jest zamknięta w sobie, dlatego też tak wielkim problemem staje się osławiona 'komunikacja’. Nie da się zaprzeczyć, że istnieje instynkt gromadny, tak jak u zwierząt w stadzie. Wszyscy pasą się na jednej łące, obijając się o siebie bokami, lecz istnieje również potrzeba i konieczność przejścia od stada do ula, gdzie występuje prawdziwa współzależność. Stąd też idea ula – wspólnoty, korzeni, rodziny wielopokoleniowej – ma dobrą prasę, lecz brakuje woli, by przekształcić swe nieokreślone 'ja’ w pracowitą robotnicę, trutnia czy królową, by podporządkować się hierarchii i podziałowi pracy, które są konieczne, jeżeli całość ma być czymś więcej niż chaotyczną zbieraniną poszczególnych części.” s. 160

„Platon uczy, że chociaż sprawiedliwość jest ze wszech miar pożądana, nie można oczekiwać doskonałości moralnej od zwykłych ludzi.” s. 167

„Przedmiotem krytyki Nietzschego była oczywiście nowożytna demokracja. Jej racjonalizm i egalitaryzm są są zabójcze dla twórczości. Codzienne życie w demokracji oznacza dla niemieckiego filozofa wtórne zezwierzęcenie człowieka w warunkach cywilizacji. Nikt i w nic już naprawdę nie wierzy, każdy pogrąża się we frenetycznej pracy i frenetycznej zabawie, nie chcąc spojrzeć w oczy prawdzie o śmierci Boga, nie chcąc zaglądać w otchłań.” s. 182

„Oznakę wielkiej siły oddziaływania równości, jak również porażki Nietzschego w walce z równością, należy widzieć w tym, że jego filozofia jest teraz znacznie lepiej znana i bardziej wpływowa wśród lewicy. Na pierwszy rzut ok może się to wydawać zaskakujące, jako że Nietzsche zwraca się ku temu, co wyjątkowe i wybijające się ponad równość, a nie ku temu, co zwyczajne i pospolite. Jednak człowiek demokratyczny, jak każda władza, domaga się, by mu schlebiać, a wcześniejsze teorie demokracji tego mu nie zapewniały. Uzasadniały demokrację jako ustrój, w ramach którego zupełnie zwyczajni ludzie zyskują ochronę, aby mogli realizować zupełnie zwyczajne i pospolite cele. Miał to być również ustrój sterowany przez opinię publiczną, która zrównuje wszystkie głosy. Demokracja chce być postrzegana jako przyzwoita przeciętność na tle pełnego blasku zepsucia dawnych ustrojów. Czymś zupełnie innym jest jednak ustrój, w którym wszystkich obywateli można uważać za przynajmniej potencjalnie niezależnych, tworzących własne wartości. Człowiek tworzący wartości jest do przyjęcia jako następca człowieka godziwego; powstanie tego nowego gatunku jest nieuchronne w klimacie zwulgaryzowanego relatywizmu, ponieważ bardzo niewiele osób potrafi powiedzieć sobie: 'Jestem nikim’. Godność i poważanie człowiek zdobywa, nie poszukując godziwego życia, lecz tworząc swój własny 'styl życia’, z nikim nie rywalizuje, a zatem nie jest do nikogo gorszy, zasługuje na szacunek we własnych oczach i w oczach innych.” s. 182-183

„Nihilizm jako stan duszy ujawnia się nie tyle brakiem zdecydowanych przekonań, jest chaosem instynktów i uczuć. Ludzie nie wierzą już w naturalną hierarchię zróżnicowanych i wzajemnie sprzecznych popędów duszy, a tradycja, która wyręczała naturę w tej roli, rozpadła się. Dusza staje się sceną teatru, który regularnie zmienia repertuar – raz grają tragedię, raz komedię; jednego dnia o miłości, innego o polityce, jeszcze innego o religii; niektóre sztuki są kosmopolityczne, niektóre patriotyczne; niektóre indywidualistyczne, niektóre społeczne; niektóre sentymentalne, niektóre brutalne. Nie istnieje ani zasada porządkująca, ani wola, by poddać repertuar jakiejś hierarchii. Na scenie tej mogą występować wszystkie kraje i epoki, wszystkie rasy i kultury. Nietzsche uważał, że szalony bal kostiumowy namiętności jest zarówno silną, jak i słabą stroną późnej nowożytności.” s. 198-199

„Przebyliśmy długą drogę od stanu natury, toteż natura jest teraz od nas bardzo odległa. Samowystarczalna, samotna istota musiała ulec wielu przemianom, aby stać się istotą społeczną i aktywną. Po drodze zmieniła też cel podróży: dążenie do szczęścia zostało zastąpione dążeniem do bezpieczeństwa i wygody, czyli środków do osiągania szczęścia. Społeczeństwo obywatelskie bez wątpienia przewyższa stan niedostatku i wojny wszystkich ze wszystkimi. Ten sztuczny układ konserwuje jednak istotę, która nie wie już, kim jest; która jest tak pochłonięta życiem, że zapomniała, po co żyje; która osiągając pełne bezpieczeństwo i doskonałą wygodę, nie ma pojęcia, co ze sobą zrobić. Ukoronowaniem postępu jest konstatacja, że życie nie ma sensu. Hobbes z pewnością miał słuszność, poszukując w człowieku najpotężniejszych uczuć – uczuć, które istnieją niezależnie od opinii i są nieodmiennym składnikiem człowieczeństwa. Strach przed śmiercią – choć rzeczywiście silny i pożyteczny jako motywacja, by dążyć do pokoju i obwarować agresję prawem – nie może być podstawowym doświadczeniem człowieka. Zakłada bowiem jeszcze bardziej podstawowe doświadczenie: uczucie, że życie jest dobre. Najgłębszym doświadczeniem jest poczucie rozkoszy istnienia. Zna to poczucie bezczynny dzikus, lecz nie mieszczanin, który zamiast byciem sobą zajęty jest ciężką pracą i negocjowaniem z innymi.” s. 217

„Tysiąclecia filozofowania o duszy nie przyniosły żadnej niepowątpiewalnej wiedzy na jej temat, ci zaś, którzy przypisywali sobie znajomość duszy, czyli kapłani, bezpośrednio lub pośrednio sprawowali władzę, wywierając demoralizujący wpływ na życie polityczne. Duszne rozterki władców i poddanych osłabiały skuteczność funkcjonowania państwa. Ludzie wyrzynali się nawzajem z powodu różnic poglądów na zbawienie duszy. Troska o duszę czyniła z ludzi życiowe kaleki.” s. 225

„Hobbes, obok wielu innych, podjął wyzwanie, stwarzając zupełnie nową interpretację delfickiego napisu 'Poznaje samego siebie’, który Sokrates rozumiał jako hasło do filozofowania, Freud zaś miał zinterpretować jako zaproszenie do psychoanalizy. Freud mimowolnie ustawił się w szeregu następców Hobbesa, twierdzącego, że każdy człowiek powinien kierować się tym, co sam czuje – czuje, a nie myśli; on sam, a nie kto inny. Jaźń jest bardziej uczuciem niż rozsądkiem i określona jest przede wszystkim przez swą jedyność. 'Bądź sobą’. Hobbes, co zaskakujące, okazał się pierwszym propagatorem cyganerii oraz głosicielem szczerości i autentyczności.” s. 225

„Prawdziwa jaźń nie tylko jest dobra dla samej jednostki, lecz także stanowi podstawę konsensusu społecznego, której nie dają filozofie i religie. Doskonałym uosobieniem tego rozwiązania jest dany przez Locke’a zamiennik człowieka cnotliwego, człowiek pracowity i myślący. Osobnik ten nie hołduje etyce czy moralności protestanta lub innego wierzącego, lecz szczerze przyznaje się do oświeconego egoizmu (czyli egoizmu, który nauczył się od nowoczesnej filozofii, jakie cele są realne, a jakie urojone) bądź do tego, że kieruje się dobrze pojętym interesem własnym.” s. 227

„Współczesna psychologia podziela rozpowszechniony pogląd, któremu dał początek Machiavelli – że egoizm jest koniec końców dobry. Człowiek to ego, a ego musi być egoistyczne. Nowe jest natomiast wezwanie, byśmy wniknęli głębiej w naszą jaźń, ponieważ zbyt pochopnie założyliśmy, że ją znamy i posiadamy do niej dostęp.” s. 231

„Człowiek jest wywyższony ponad naturę i stąd samotny. Aby tej samotności nadać sens, człowiek musi być wolny, lecz nie w rozumieniu filozofii starożytnej, według której człowiek wolny to ten, kto w danym ustroju jest zarówno rządzącym, jak i rządzonym; nie w rozumieniu Hobbesa i Locke’a, dla których człowiek wolny to ten, kto może iść za wskazaniami swego rozumu, zwolniony od posłuszeństwa wobec Boga i ludzi. Aby nadać sens swej samotności, człowiek musi być wolny w sposób bardziej radykalny: musi być prawodawcą dla siebie i dla natury, która nie może mu już nic narzucić.” s. 234

„Słowa 'twórczy’ i 'osobowość’ zajmują miejsce dawniejszych pojęć, takich jak cnota, zapobiegliwość, roztropność i charakter, oddziałują na nasze osądy, stawiają nam cele wychowawcze. Bycie twórczym i pielęgnowanie osobowości to metoda mieszczanina, by nie być mieszczaninem. Rodzą więc snobizm i pretensje, które nie leżą w naszym prawdziwym charakterze narodowym Mamy wielu dobrych inżynierów, lecz bardzo niewielu dobrych artystów.” s. 239

„Mówiąc o ostatnim człowieku [Max Weber – przyp. MP], nie twierdzi, że jest on nieszczęśliwy, lecz że jego szczęście przyprawia o mdłości. Aby uchwycić naszą sytuację, potrzebne jest doświadczenie głębokiej pogardy, tymczasem nasza zdolność do pogardy zanika. Doświadczenie to, które nazwalibyśmy subiektywnym, jest dla Webera warunkiem sine qua non nauki. Napotkawszy tę reakcję u Nietzschego, Weber poświęcił większą część swej pracy badawczej religii, aby zrozumieć tych, którzy nie pogardzają, lecz szanują i wielbią, więc nie są zadufani w sobie; którzy wyznają wartości bądź – co wychodzi na to samo – mają swych bogów; szczególnie zaś tych, którzy stwarzają bogów i zakładają religie. Od Nietzschego nauczył się, że religia, czy też sacrum, jest najważniejszym zjawiskiem ludzkim, które w dalszym ciągu badał z nieortodoksyjnej perspektywy Nietzscheańskiej.” s. 255

„Nietzsche zastępuje beztroski, zadowolony z siebie ateizm ateizmem cierpiącym, bolejącym nad swymi ludzkimi konsekwencjami. Tęsknota za wiarą, wraz z nieprzejednaną odmową zaspokojenia tej tęsknoty, to jest zdaniem najgłębsza z możliwych postaw wobec naszej kondycji duchowej.” s. 255

„To nasza decyzja, by coś cenić, czyni je cennym. Człowiek jest istotą wartościującą, jedynym bytem zdolnym do czci i pogardy wobec siebie samego, 'zwierzęciem o czerwonych policzkach’. […] Dobro i zło to pojęcia, które umożliwiają życie i działanie. W sądach na ich temat ujawnia się charakter poszczególnych ludzi. Upraszczając, Nietzsche twierdzi, że człowiek nowożytny zatraca lub już zatracił zdolność do wartościowania, a zarazem swe człowieczeństwo. Samozadowolenie, konformizm, wygodne rozwiązania problemów, program państwa opiekuńczego – wszystko to wskazuje, że człowiek nie potrafi już wznieść oczu ku horyzontom, za którymi kryje się jego potencjalna doskonałość i przezwyciężanie samego siebie.” s. 258

„Dziś jednak stare wartości wyczerpały się, toteż należy sprowadzić człowieka nad skraj otchłani, aby przerażony niebezpieczeństwem i zdjęty obrzydzeniem wobec losu, jaki się przed nim rysuje, uświadomił sobie, że jest za ten los odpowiedzialny. Musi skierować się ku swemu wnętrzu i odbudować warunki sprzyjające twórczości, aby mógł stwarzać wartości. Jaźń musi być jak napięty łuk. Musi zmagać się z przeciwieństwami, zamiast próbować je zharmonizować, zamiast przekazać napięcie wielkim instrumentom 'ostatniego człowieczeństwa’ – wyspecjalizowanym prostowaczom łuku, jezuitom naszych czasów: psychiatrom, którzy w tym samym duchu i w ramach tej samej organizacji spiskowej – zwanej nowoczesnością – co pacyfiści łagodzą konflikt.” s. 259

„Ponieważ wartości są irracjonalne i niezakorzenione w naturze tych, którzy im podlegają, muszą być narzucone. Muszą pokonać wartości im przeciwstawne. Wiary w wartości nie można rozniecić racjonalną perswazją, konieczna jest więc walka. Wytwarzanie wartości i wiara w nie to akty woli. Brak woli, nie brak zrozumienia, staje się grzechem głównym. Najważniejszą cnotą moralną jest zaangażowanie, ponieważ świadczy o powadze podmiotu. Odkąd Boga żywego zastąpiły własne wartości, zaangażowanie stało się odpowiednikiem wiary. Mamy do czynienia z nowym zakładem Pascala: tym razem trzeba uwierzyć nie w istnienie Boga, lecz w siebie i w cele, które sami sobie stawiamy. Człowiek zaangażowany ceni wartości, a zarazem nadaje im cenę. Właściwym stanem umysłu nie jest umiłowanie prawdy, lecz intelektualna uczciwość. Ponieważ w wartościach nie ma prawdy, a prawda o życiu nie jest godna umiłowania, uczciwość cechująca autentyczną jaźń wymaga, by stanąwszy przed tym, czym jesteśmy i czego doświadczamy, odwołać się do naszej wewnętrznej wyroczni. Motorem czynów są decyzje, nie roztrząsania.” s. 263-264

„Kultura oznacza wojnę przeciwko chaosowi oraz wojnę przeciwko innym kulturom. Sama idea kultury niesie w sobie wartość: człowiek potrzebuje kultury i musi robić wszystko, co konieczne dla tworzenia i podtrzymywania kultur. W tym systemie nie ma miejsca dla teoretyka. Aby żyć, aby wypełnić się jakąś treścią człowiek musi mieć wartości, być engage. Stąd też relatywista kulturowy winien dbać o kulturę bardziej niż o prawdę, winien walczyć o kulturę ze świadomością, że nie jest prawdziwa. […] Relatywizm kulturowy, w przeciwieństwie do relatywizmu w ogóle, uczy potrzeby wiary, jednocześnie tę wiarę podważając.” s. 265

„Nietzsche był pierwszym filozofem, który wystąpił z krytyką Sokratesa: jego życie uznał nie za wzorcowe, lecz za zdemoralizowane, monstrualne, wyzute z wszelkiej szlachetności. Poważne jest życie tragiczne, które Sokrates wysterylizował, wyprał z tragizmu. Filozof nowego typu jest sojusznikiem i zbawcą poetów, bądź też sama filozofia jest najwyższego lotu poezją. Filozofia na starą modłę demitologizuje i demistyfikuje, zatraca poczucie sacrum; odczarowując świat i wykorzeniając zeń człowieka, wiedzie w pustkę. Powiadomiony, że u kresu poszukiwań filozofia znajduje nicość, nowy filozof, chcąc zbudować świat, za główny cle stawia sobie mitotwórstwo.” s. 272

„[Weber – przyp. MP] Wolał wierzyć w szczerość Kalwina i innych wielkich założycieli, którzy byli dla niego najwyższym uosobieniem pewnego typu psychologicznego: człowieka, który potrafi żyć i działać w świecie; który umie wziąć na siebie odpowiedzialność; w którego duszy mieszka pewność lub zaangażowanie. Liczy się doświadczenie religijne, nie fakt istnienia bądź nieistnienia Boga. Dawny spór pomiędzy rozumem i objawieniem jest bezprzedmiotowy, ponieważ obie strony były w błędzie, zapoznawały same siebie.”  s. 276

„Już Marks zrozumiał, że historyczna wielkość i postęp człowieka biorą się ze sprzeczności, których przezwyciężenie wymaga walki. Jeżeli, jak obiecuje Marks, po rewolucji nie będzie sprzeczności, to czy będzie człowiek? Dawniejsi rewolucjoniści pragnęli pokoju, dobrobytu, jedności i rozumu, to jest ostatniego człowieka. Nowszy gatunek rewolucjonisty pragnie chaosu. Prawie nikt nie przełknął w całości leku przepisanego przez Nietzschego, lecz jest argumentacja okazała się zaraźliwa.” s. 290

„Słowo 'wybór’ robi ostatnimi czasy wielką karierę, lecz nie oznacza już tego co niegdyś. W wolnym społeczeństwie, gdzie ludzie są wolni, odpowiedzialni, któż potrafi bez popadania w niedorzeczność opowiedzieć się przeciw wyborowi? Jednakże w czasach, gdy słowo to niosło ze sobą jeszcze jakąś treść, trudny wybór oznaczał zgodę na trudne konsekwencje w postaci cierpienia, dezaprobaty innych, ostracyzmu, kary i winy.” s. 299

„Musimy mieć jakieś racje dla naszego postępowania. Jest to oznaką naszego człowieczeństwa i możliwości życia w zbiorowości. Jeszcze nigdy nie spotkałem osoby, która mówiłaby: 'Wierzę, w co wierzę; po prostu takie mam wartości’. Zawsze idą za tym jakieś argumenty. Argumentowali naziści; argumentują komuniści; Argumentują złodzieje i sutenerzy. Niewykluczone, że zdarzają się ludzie, którzy nie czują potrzeby stwarzania dla siebie osobnej kategorii wartości, ale chyba tylko pośród kloszardów i filozofów.” s. 313-314

„W tym właśnie względzie tak cenna była kiedyś tradycja. Jeżeli nie dać się uwieść jej niedemokratycznej i antyracjonalnej mistyce, tradycja dostarcza przeciwwagi i możliwości dla bieżących mód i zawiera zakrzepłe drobiny dawnej mądrości (obok tego, co mądre nie jest). Aktywna obecność tradycji w duszy człowieka daje mu obronę przed efemerycznością, obronę, którą potrafią bez trudu w sobie znaleźć tylko mędrcy. Paradoksalnym skutkiem wyzwolenia rozumu jest wzmożone poleganie na opinii publicznej, osłabienie niezależności.” s. 322

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén